Borowik szlachetny, Prawdziwek - grzybnia

Grzybnię zamówiłem raz z nasionami warzyw i kilkoma sadzonkami. Do zamówienia dostałem również fajny gratis za co bardzo dziękuję. Same grzybki były pyszne i zrobiły dobrą robotę w kuchni, a ich uprawa przyniosła na prawdę wiele frajdy.

Swoją grzybnię borowika dostałem w prezencie na urodziny, sam wcześniej nie słyszałem o takiej możliwości. Umieściłem grzybnie pod dębem, zabezpieczyłem miejsce ściółką i czekałem. Kilka grzybów pojawiło się po roku od wysiania, jednak jeśli liczy się na obfity plon, na przykład do zamarynowania czy ususzenia, polecam raczej dwa-trzy opakowania.

Po zeszłym, obfitym sezonie grzybowym zdecydowałam się na ich uprawę na własną rękę w obrębie podwórka. Jak na razie mogę powiedzieć nie wiele, bo efekty jeszcze przede mną. Na pewno dużym plusem jest dokładny opis znajdujący się na opakowaniu. Jest przejrzysty i zrozumiały nawet dla całkowitego laika, takiego jak ja ;) Pozdrawiam, i mam nadzieję, że też już nie długo poznam tą satysfakcję z uprawy tej grzybni ;)

Borowik, król grzybów. Każdy chciałby mieć go w ogrodzie. Zbierać koszykami i cieszyć się ich zapachem, widokiem i smakiem. Moja przygoda z grzybnią prawdziwka zaczęła się w kwietniu ubiegłego roku. Żona jak dowiedziała się że wydałem ponad 100 złotych (kupiłem 4 opakowania) była wściekła. Cały czas powtarzała, że wyrzuciłem pieniądze w błoto. Trochę było mi głupio i postanowiłem dokładnie zapoznać się z zasadami uprawy. W ogrodzie mamy 30 letnie dęby, pod którymi jest sporo ściółki – uznałem że to idealne warunki i musi się udać. Kupiłem torf ogrodniczy który dokładnie wymieszałem z ziemią, która znajduje się pod dębami. Dopiero w takim podłoży wysiałem grzybnię. Następnie kilkukrotnie podlewałem wodą z cukrem i czekałem. Pierwszy rok upłynął i nic. Ani jednego małego, nawet robaczywego prawdziwka. Totalna porażka. Stopniowo pogodziłem się z myślą że nic nie wyrośnie. Coraz rzadziej zaglądałem pod dęby aż zapomniałem o temacie. Jakie było moje zdziwienie, jak w tym roku (dokładnie 23 sierpnia) kosząc trawę z daleka dojrzałem piękną brązową czapkę prawdziwka. Nie mogłem własnym oczom uwierzyć. Mało tego obok rosły kolejne i kolejne. Co dwa dni kosiłem po kilkanaście dorodnych sztuk. Ostatnie okazy zebrałem na koniec października, liście już opadły i prawdziwki kryły się w ściółce. Żona zachwycona, opowiedziała historię dla połowy naszej ulicy. Cała rodzina słyszała a część nawet jadła grzyby z mojej „uprawy” W przyszłym roku spróbuję z borowikiem brzozowym, mam nadzieję, że też będę zachwycony. Wszystkim niedowiarkom polecam spróbować, nic nie macie do stracenia. Dla poczatkujących mam dwie porady. Pierwsza to aby grzybnie rozłożyli na większej powierzchni niż jest na opakowaniu. Grzyby mają więcej miejsca i nie chodzą na siebie. Druga to niestety gorsza wiadomość, ja plony miałem dopiero w drugim roku. Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy i powodzenia.

Grzyby uzyskane z grzybni są równie smaczne jak te z lasu! Jestem bardzo zadowolona z produktu oraz wysyłki. W tym roku może nie wyrosły szczególnie obficie, jednak mam nadzieje że w przyszłym to się zmieni